Czym różnią się te dwa obrazki?
Zanim nastała wiosna 2020 nasze życie miało stosunkowo prosty podział. Oczywiście, jak zawsze, część z nas zaliczała się do wyjątków, ale generalnie układ był czytelny i bardzo wyraźny. Dom jest domem, a praca (gdziekolwiek by ona nie była) pracą. Jednak marzec przyniósł zmianę. Części z nas wydawała się ona tymczasowa, jednak kolejne miesiące pokazały, że to jedynie miraż lub myślenie życzeniowe. Nasze życie zmieniło się i bezdyskusyjnie jest to zmiana, która już z nami zostanie.
Wstajemy rano i przechodząc do jednego z pomieszczeń naszych mieszkań czy domów, faktycznie „przychodzimy do pracy”. Wyzwanie polega na tym, że nasz mózg wciąż widzi przestrzeń, którą dotąd interpretował jako domową. Zatem kontekst też pozostaje domowy. Ustawiony na blacie, w mniej lub bardziej przygotowanym do tego miejscu, laptop z podłączoną zewnętrzną kamerą to często wszystko. Całe nasze „biuro”. Tylko tyle i aż tyle. Tylko, bo przestrzeń niewielka a i łatwo modyfikowalna. Aż, bo swoją obecnością dekonstruuje dotychczasowy porządek rzeczy. To, że nasze dzieci, czy inni domownicy, nie zawsze potrafią oddzielić oba konteksty sytuacyjne wcale sprawy nie ułatwia. Od kiedy jestem w pracy? Do kiedy jestem jeszcze w domu? Czy jak wstanę od laptopa na chwilę to „wpadłem do domu na małe co nieco?” Czy wróciłem dopiero gdy zamknę pokrywę mojego komputera?
Z dzieciństwa pamiętam, że parę razy odwiedziłem z rodzicami objazdowy cyrk. W obu tych przypadkach moje zainteresowanie, zresztą jako jedyni, zwrócili akrobaci. Z zapartym tchem obserwowałem jak „fruwali” pod sufitem, wysokiego na kilkanaście metrów, namiotu, jak żonglowali, czy balansowali na linach. Dziś ten obraz do mnie wraca gdy niekiedy wieczorem spoglądam w lustro, mając w głowie retrospekcję wyczerpującego dnia pracy on-line z domu. Mam wrażenie, że widzę wtedy tego cyrkowego sztukmistrza, który podrzucając jednocześnie kilka różnokolorowych piłeczek, utrzymywał równowagę na desce balansującej na kuli. Wiele zadań różnego rodzaju, rozmaite wymiary i kolidujące ze sobą konteksty. Jak to efektywnie pogodzić bez terminowania u cyrkowych akrobatów? Czy obraz mojej zdalnej pracy z domu musi przypominać cyrkowe ewolucje?
Ćwicz wszystkie mięśnie.
Lubię obrazować swoje myśli odnosząc się do przykładów jakie wykorzystuję w komunikacji ze swoimi Dziećmi. Sprawdziłem i wiem, że na nas dorosłych działają podobnie skutecznie. Ostatnio, mój Siedmiolatek sfrustrował się faktem, że nie może zapamiętać zadanego materiału. Pamięć ma dobrą, ale to wchodziło mu naprawdę ciężko. Przypomniałem mu, jak jeszcze niedawno nie mógł w lewej ręce utrzymać choćby kubka z herbatą (po skomplikowanym złamaniu z przemieszczeniem mięśnie bardzo się zredukowały). Poprosiłem aby wyjaśnił mi dlaczego już jest to możliwe. „Bo moja ręka jest teraz silniejsza” odpowiedział. Drążyłem jeszcze kilkoma pytaniami aby wybrzmiało wprost w wypowiedzi mojego Synka, że trening sprawił, iż jego mięśnie stały się dostatecznie silne aby mógł używać swojej lewej ręki jak dawniej, przed urazem. „Twój mózg też jest, jak taki mięsień.” – powiedziałem – „im więcej ćwiczy tym będzie silniejszy i będzie działał sprawniej.”. Spojrzał na mnie uważnie, pokiwał głową i ponownie otworzył książkę, którą kilka chwil wcześnie energicznie zamknął poirytowany.
To jak radzimy sobie z trudnościami i przeszkodami też możemy ćwiczyć. „Mięśniem”, a właściwie „zespołem mięśni”, który odpowiada za naszą skuteczność jest odporność psychiczna. Według jednej z definicji to zdolność radzenia sobie z presją i wyzwaniami przy jednoczesnym utrzymaniu efektywności i równowagi. Odpowiada ona też za to jak szybko się podnosimy po upadku. Zatem w dużej części to właśnie ona odpowiada za to na ile skutecznie radzimy sobie z multi-zadaniowością pracy zdalnej. Z tym ile piłeczek jednocześnie potrafimy podrzucić, nie upuszczając żadnej z nich.
Czy wiesz jak silny jest Twój „układ mięśniowy”? Subiektywny ogląd sytuacji nie jest tutaj właściwym rozwiązaniem. Jeśli masz tendencję do tego aby zbyt często słuchać „wewnętrznego krytyka” możesz szybko dojść do wniosku, że jest słabo, że generalnie to nie dajesz rady. Gdy częściej podpowiada Ci Twoje „ego”, które najchętniej windą jeździło by bez Ciebie, aby mieć dla siebie dostatecznie dużo przestrzeni, możesz zbudować sobie złudne przekonanie o tym, iż należysz do grona „niepokonanych”. Aby być obiektywnym… po prostu to zbadaj. Możesz wykorzystać do tego narzędzie o nazwie MTQ48. Dzięki niemu sprawdzisz jak faktycznie sprawnie działa każdy z „mięśni” składających się na Twoją odporność psychiczną. A jest ich łącznie aż osiem, pogrupowanych po dwa.
Pierwszy to pewność siebie, na który składają się wiara we własne umiejętności oraz pewność siebie w relacjach z ludźmi. Ważne jest nie tylko to, na ile wierzysz w siebie, ale też na ile ta wiara bazuje na Twoich faktycznych kompetencjach. W kontaktach z innymi natomiast znaczenie ma to, czy Twoja pewność siebie nie ociera się zbyt mocno o butę, krytykanctwo czy megalomanię. Będzie miała znaczenie w Twoim udziale w zdalnych zebraniach, zwłaszcza, gdy musisz, w ich trakcie, przedstawić i obronić swoje stanowisko.
Drugi składnik stanowi zaangażowanie. Obrazuje on orientacje na osiąganie celów oraz koncentrację na wykonaniu zadania. Możemy spojrzeć na to tak, jak na naszą wytrwałość w realizowaniu celów krótko- i długoterminowych. Zatem na ile będzie Ci się chciało utrzymywać poszczególne piłeczki wciąż w powietrzu. Tak te zawodowe jak i pochodzące z życia prywatnego.
Trzeci czynnik nazwany wyzwanie, zawiera w sobie naukę przez doświadczenie czyli umiejętność wyciągania wniosków oraz podejmowanie ryzyka, czyli umiejętność do działania w nowym, często nieprzewidywalnym środowisku. Korelacja między wynikami jakie uzyskasz w poszczególnych wymiarach może Ci też podpowiedzieć, czy słusznie zakładasz, iż ukończysz nowe zadanie, którego planujesz się podjąć. Czy starczy Ci wytrwałości, aby pokonać napotkane przeszkody. Jeśli sprawia Ci kłopot przekonanie się do nowych rozwiązań, np. nowej formuły pracy/spotkań/podejmowania decyzji czy aplikacji lub oprogramowania to może ten “mięsień” odpowiedniego treningu.
Czwarty, a zarazem ostatni „mięsień” tego układu to kontrola. I tutaj mamy do czynienia z obszarami, które często zaniedbujemy myśląc o swojej efektywności, czyli umiejętność zarządzania emocjami oraz poczuciem wpływu na własne życie. Jak często zastanawiasz się jaką emocje właśnie wywołało w Tobie zachowanie osoby, z którą rozmawiasz? I dlaczego akurat taką? A może częściej rozważasz gdzie kończy się Twój wpływ na otaczającą Cię rzeczywistość? Żyjąc w niemal ciągłym biegu nie przyglądamy się sobie zbyt uważnie. A powinniśmy…
Gdy masz już swój wynik, wiesz co działa u Ciebie dobrze, a które „mięśnie” warto nadal ćwiczyć. Możesz teraz świadomie i w zaplanowany sposób rozwijać swoją odporność psychiczną. Im będzie ona wyższa, tym z większym spokojem będziesz radzić sobie z wyzwaniami. Trudniej im będzie Cię przytłoczyć, a żonglowanie kilkoma zadaniami jednocześnie nie będzie kosztować Cię „tyle nerwów” co wcześniej. Nawet jeśli, któraś z piłeczek upadnie, zdołasz ją podnieść, wytrzeć, jeśli się pobrudzi, wrócić do podrzucania, bez zbędnych kosztów emocjonalnych. Może Twój świat nadal będzie wyglądał trochę jak cyrk, który opisałem w pierwszym akapicie – ale teraz to Ty będziesz nim zarządzać grając pierwsze skrzypce. Czego Ci serdecznie życzę.